środa, 9 kwietnia 2014

Trzy tusze zapewniające efekt sztucznych rzęs: moje hity


Tusz do rzęs, to zaraz po czerwonej pomadce, mój ulubiony kosmetyk. Zapewne dlatego, że mój codzienny (ale i wieczorowy) makijaż jest dość oszczędny. Nie używam kolorowych cieni do powiek, nie robię smokey eyes, zatem tusz którego używam, musi gwarantować naprawdę spektakularny efekt. Nie zawsze mam też czas na przyklejanie sztucznych rzęs, więc cenię produkty, które pozwalają mi na uzyskanie właśnie takiego rezultatu.
Dziś przedstawiam trójkę moich ulubionych tuszy, po użyciu których bardzo często pojawiało się pytanie o to, czy robiłam coś z rzęsami (w sensie, czy je przedłużałam). Kolejność przypadkowa, gdyż każdy z nich zasługuje na miejsce pierwsze na podium.

                                                     BENEFIT THEY'RE REAL 

Przede wszystkim wydłuża! Dodaje także sporo objętości. Już jedna warstwa zapewnia mocny i wyrazisty efekt, nałożenie dwóch gwarantuje wygląd sztucznych rzęs. Szczoteczka ładnie rozdziela i pozwala pokryć nawet najmniejsze rzęsy. Tusz bardzo długo zachowuje świeżość. Podoba mi się także eleganckie opakowanie. 
 
HELENA RUBINSTEIN LASH QUEEN FATAL BLACKS

To mój pierwszy kontakt z tuszem do rzęs tej legendarnej marki i miłość od pierwszego wejrzenia. Mam wersję mini, ale już ostrzę sobie zęby na pełnowymiarowy produkt. Po jednym użyciu rzęsy są niesamowicie podkręcone (jak po zastosowaniu zalotki), wydłużone i pogrubione. Szczoteczka ma kręty kształt, dzięki czemu bardzo łatwo pokrywa się nią wszystkie rzęsy, również te dolne. 

                                    MAC IN EXTREME DIMENSION 3D BLACK LASH   

Mascara totalnie czarna! Dokładnie pokrywa wszystkie rzęsy, wydłuża je i bardzo pogrubia. Podwójne nałożenie sprawia, że rzęsy wyglądają jak sztuczne. Szczoteczka świetnie pokrywa wszystkie włoski, jedyny minus według mnie, to dość nieporęczne opakowanie. Wolę tradycyjne, opływowe kształty. 
                                              A jakie są wasze ulubione tusze do rzęs? 


7 komentarzy:

  1. A ja używam Lashes to kill, False lash fibres z Catrice. I powiem szczerze, że za takie pieniądze nie spodziewałam się tak dobrego tuszu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim faworytem jest Max Factor Masterpiece MAX - zazwyczaj kupuję go na promocji -40% w Rossmanie.
    Efekt może nie przypomina sztucznych rzęs, ale to dobry i sprawdzony tusz w przystępnej cenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sposrod pokazanych probowalam tylko Benefitu i przyznaje, ze jest dobry, niestety do tej pory nie zdecydowalam sie go kupic, poniewaz cena troche mnie zniecheca (ja uzywam pelnej palety wszystkich kolorowych kosmetykow, wiec zazwyczaj poprzestaje na tanszych tuszach). Gdy jednak bede potrzebowala super efektu na wyjatkowa okazje, to pewnie sie na niego skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uwielbiam Volume Million Lashes z L'oreala, gwarantuje rzęsy jak milion dolarów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Absolutnie zgadzam się odnośnie Benefitu, odkąd go przetestowałam, jestem wierna. Najbardziej lubię w nim to, że jak się kończy i jest nieco przyschnięty, to nadal można go używać z powodzeniem, daje wtedy naturalny efekt, a nie osypuje się ani nic. Zwykle mam więc jednocześnie jeden w miarę nowy i jedną końcówkę do różnych makijaży. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Max Factor Clump Defy ładnie rozdziela i robi ładny wachlarzyk, raczej jednak nie pogrubia i nie wydłuża - mam dość długie rzęsy. Dodatkowa zaleta to trwałość i niezła cena. Miałam okazję próbować Dior Show i byłam pod wrażeniem trwałości, ale po nim zaczęły wypadać mi rzęsy - to mógł być jednak zbieg okoliczności (10 lat malowania rzęs i zmywania makijażu).

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja baaaardzo lubię Bobbi Brown - Lash Glamour :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

AddThis