piątek, 23 czerwca 2017

"Moda kobieca w okupowanej Polsce" Joanny Mruk - wywiad z autorką książki

Fot. Willy Georg 
W trakcie lektury niedawno wydanej książki "Moda kobieca w okupowanej Polsce" nasunęło mi się kilka pytań, które postanowiłam zadać autorce - Joannie Mruk.
Pamiętam jak duże wrażenie zrobił na mnie dokument przygotowany przez Fundację Feminoteka i Muzeum Powstania Warszawskiego, który miałam przyjemność obejrzeć kilka lat temu."Powstanie w bluzce w kwiatki" to opowieść 20 kobiet, które żyły w Warszawie w czasie okupacji, a ich zebrane wspomnienia dotyczą przede wszystkim tego, jak radziły sobie w sierpniu 1944 roku. Tym razem jednak opowieść nie dotyczyła wyłącznie walki, a życia codziennego, którego nieodzownym elementem jest przecież ubranie oraz dbałość o higienę. Wiele osób z pewnością pomyśli, że opowiadanie o czymś tak błahym, jak moda nie przystoi w kontekście tak podniosłego wydarzenia. A jednak to niezwykle istotna część codzienności, w której żyć ( i jakoś radzić sobie) musiały młode kobiety. Kolor bluzki czy fason sukienki, w której wyszły tego dnia z domu na trwałe zapisały się w ich pamięci, a późniejsza troska o zachowanie jak najlepszego wyglądu pomimo (wbrew) dramatycznej sytuacji, była niezwykle ważna dla bohaterek tego dokumentu.
Fot. Willy Georg 
Przy okazji chciałam również przypomnieć niezwykłą kolekcję zdjęć, która kilka lat temu ujrzała światło dzienne. Fotografie niemieckiego żołnierza Willy Georga z warszawskiego getta to niesamowita dokumentacja mody lata 1941 roku. Na zdjęciach piękne młode kobiety z doskonale ułożonymi włosami, pełnym makijażem i w strojach idealnie ukazujących styl tego okresu. Moda ważna była nawet tam, gdzie najmniej byśmy się jej spodziewali.
Jakiś czas temu znalazłam również kolorowe fotografie codziennego życia Łodzi oraz getta w czasie okupacji - na nich również zobaczyć możecie między innymi to jak wyglądały i ubierały się kobiety.

"Moda kobieca w okupowanej Polsce' - kilka słów na temat książki + wywiad z autorką 





Z jednej strony kartki na buty, których i tak nie można było dostać, czarny rynek, na którym ubrania osiągały horrendalne sumy, po raz setny cerowane ubrania, by jakoś wyglądać. Z drugiej warszawski dom mody "Falbanka' organizujący pokazy, żurnale i drogie futra. Joanna Mruk stara się pokazać czas wojny i okupacji z perspektywy życia codziennego. Z książki dowiecie się między innymi, gdzie można było zdobyć ubranie, ile kosztowały nowe zelówki, jak wyglądały buty z drewna i czy można było w ogóle w nich chodzić. O rodzajach tkanin, które wówczas były dostępne oraz sposobach na przerabianie ubrań. Dużo miejsca autorka poświęca dodatkom (nakryciom głowy, torebkom, biżuterii oraz bieliźnie), bez których nawet w czasie okupacji wiele kobiet nie wyobrażało sobie wyjścia z domu.  Autorka przytacza wspomnienia bardziej i mniej znanych kobiet, które musiały radzić sobie w tych trudnych czasach.
Bardzo ciekawą według mnie warstwę tekstową uzupełniają fotografie (także z prywatnego archiwum autorki) oraz piękne szkice z zeszytu Krystyny Brodzkiej (autorki książki). Choć sporo czytałam na temat mody z lat 1920-1960 to bardzo wiele informacji zawartych w publikacji było dla mnie czymś nowym. Według mnie "Moda kobieca..." to bardzo rzetelny wstęp do tego, by zainteresować tematem mody tego okresu, nie tylko na terenie okupowanej Polski. Z wielkim zainteresowaniem przejrzałam umieszczoną z tyłu bibliografię, a na mojej półce zagościła nowa książka - tym razem o modzie Francji w czasach okupacji.


Dagmara: Po lekturze książki odniosłam wrażenie, że skupiasz się przede wszystkim na Warszawie oraz środowisku związanym z przedwojenną inteligencją. Tytuł "Moda w okupowanej Polsce" może być zatem mylący i mogą pojawiać się zarzuty o wycinkowe potraktowanie tematu. 

Joanna Mruk: Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że początkowo tekst książki był pracą naukową, niestety nie udało mi się jej wydać w takiej formie. „Moda kobieca w okupowanej Polsce” to publikacja popularno naukowa, co niestety wiąże się z pewnymi uproszczeniami. Najbardziej odbiło się to na wstępie do książki który został radykalnie skrócony, a w którym wyjaśniałam taki a nie inny wybór badanych źródeł oraz to czemu skupiam się tylko na niektórych miastach. 
Postaram się to tutaj pokrótce wyjaśnić. W Warszawie, nazywanej przed wojną Paryżem Północy, znajdowały się najelegantsze domy mody, odbywały się liczne bale i pokazy mody, dlatego wybrałam właśnie Warszawę do pokazania zmian, jakie zaszły w modzie podczas wojny. Drugim miastem, które opisuję jest Kraków, równie ważny na mapie przed wojennej Polski, a w czasie okupacji oficjalna stolica terenów okupowanych. W książce omawiam jedynie modę na terytorium Generalnego Gubernatorstwa, takie zróżnicowanie było istotne m. in. ze względu na to, że przepisy dotyczące np. reglamentacji, handlu, kontakty międzynarodowe były inne na terenach włączonych do Rzeszy czy okupowanych przez Związek Radziecki. Warszawa i Kraków są przykładami tego, jak wyglądała moda w czasie okupacji, a większość opisywanych zjawisk była bardzo podobna w obu miastach, jak i na innych terenach. Różniły się tylko nazwy sklepów, lokalnych gazet czy popularność i dostępność pewnych towarów - np. niezwykle modne zakopiańskie kapce były łatwej dostępne w Krakowie.
Nie mogę natomiast zgodzić się ze stwierdzeniem, że książka dotyczy głównie środowiska związanego z przedwojenną inteligencją. Można odnieść takie wrażenie kierując się cytatami ze źródeł pamiętnikarskich, ponieważ niestety tego typu świadectwa zachowały się głównie dzięki inteligencji, która to najczęściej pisała pamiętniki czy dzienniki. W rozdziale dotyczącym zmiany warunków życia kobiet piszę o tym : Oczywiście sytuacja zależała od tego, do jakiej grupy społecznej kobieta należała i jaki był jej stan posiadania przed wojną, ale różnice te zmniejszały się pod wpływem zupełnie nowych warunków bytowych. Dlatego można mówić o wspólnych doświadczeniach czasu okupacji zarówno kobiet z inteligencji, jak i z rodzin robotniczych. Wspominam również o tym, że kobiety w warstwy robotniczej były o tyle w cięższej sytuacji, że nie miały zbyt wielu rzeczy, które mogłyby wyprzedać z domu, jak czyniła inteligencja, ale zarazem były zazwyczaj bardziej zaradne i przystosowane do radzenia sobie w cięższych warunkach materialnych. W książkach dotyczących historii mody XX wieku rzadko spotyka się osobny opis tego, jak ubierała się klasa robotnicza, ponieważ moda była coraz bardziej demokratyczna, a różnice polegały głównie na ilości strojów oraz ich jakości. Klasa robotnicza starała się naśladować współczesne trendy. Należy również zaznaczyć, że zmiany zachodzące w modzie są najlepiej widoczne na przykładzie środowiska która tą modą się na bieżąco interesuje i które stać na podążanie za nią.

Dagmara: W książce nie pojawia się również temat getta warszawskiego, w którym warunki życia, a tym samym zdobywanie ubrania, były nieporównywalnie trudniejsze. To także zabieg celowy?

Joanna Mruk: Getto, pomimo że znajdowało się w samym centrum Warszawy było poniekąd „innym światem”. Dlatego badanie mody w gettcie wymagałoby analizy zupełnie innych materiałów i jest tematem na osobną pracę. Świetnej analizy tego tematu dokonała Karolina Sulej, do której artykułów odsyłam zainteresowanych tym tematem. 

Dagmara: Książka "Moda kobieca w okupowanej Polsce" jest naturalnym wynikiem twoich zainteresowań koncentrujących się wokół zagadnień związanych z historią mody tego okresu. Czy pamiętasz ten moment, w którym strój stał się dla ciebie czymś więcej?

Joanna Mruk: Paradoksalnie zaczęło się od zainteresowania historią militarną II wojny światowej i rekonstrukcją historyczną. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia, czasopisma i tak zakochałam się w modzie tego okresu. Przełom nastąpił kiedy postanowiłam założyć Grupę Bluszcz i poznałam koleżanki o podobnych do moich zainteresowaniach. 
GRH Bluszcz 
Dagmara: GRH Bluszcz, którego jesteś założycielką oraz prezeską działa już od ośmiu lat. W ciągu ostatnich 100 miesięcy wzięłyście udział w 155 oficjalnych imprezach. Czy w porównaniu do lat poprzednich widzisz większe zainteresowanie waszą działalnością? Czy stajecie się bardziej popularne :)?

Joanna Mruk: Nie mogę powiedzieć, że teraz widzę większe zainteresowanie naszą działalnością. Od początku nasza grupa przyciągała uwagę, zgłasza się do nas wiele dziewczyn zainteresowanych dołączeniem do nas, co jakiś czas dostajemy również zaproszenia do „telewizji śniadaniowych” czy udzielamy wywiadów w radio.
Krystyna Brodzka - babcia Joanny Mruk - archiwum prywatne 

Dagmara: Książkę dedykujesz swojej Babci oraz Mamie. Czy mogłabyś opowiedzieć, jak te dwie kobiety ukształtowały twój styl? 

Joanna Mruk: Babcia była artystką, zajmującą się tkaniną. W naszym domu znajdowała się Pracownia Doświadczalna Tkaniny Artystycznej, w której tkała m.in. Magdalena Abakanowicz. W czasie okupacji uczyła się w szkole krawieckiej, ale zaraz po wojnie zaczęła studia na Akademii Sztuk Pięknych. Babcia zawsze interesowała się modą, kupowała „Burdę”, od lat 60. miała prenumeratę francuskiego „Elle”, zachowała swoje notatki i wykroje ze szkoły krawieckiej i przekazała je mi. To właśnie ona uszyła dla mnie pierwszą spódnicę na lata 40. z oryginalnej żorżety. Moja mama jest historykiem sztuki i również zajmuje się rekonstrukcją historyczną, ale głównie XVIII i XIX wiekiem, mamy wspólną kolekcję strojów i dodatków, wspólnie wyszukujemy różne skarby w lumpeksach i na targach staroci. 

Dagmara: Co w trakcie pracy nad książką zaskoczyło cię najbardziej?

Joanna Mruk: Może to być dość banalne, ale największym zaskoczeniem było to, jak życie w czasie okupacji było pełne kontrastów. Kiedy czyta się wspomnienia i dzienniki kobiet z tego okresu dowiadujemy się, że horror okupacji przeplatał się z prozą życia. Automatycznie nasuwa się wtedy pytanie, jak wyglądało by moje życie gdybym przeżywała swoją młodość w czasie wojny. Kiedy robiłam wywiad z jedną panią, która przeżyła swoją młodość w czasie okupacji na Podkarpaciu, opowiadał ona szczegółowo o swoich strojach, pokazywała zdjęcia, jak grała w tenisa z kolegami, jeździła na nartach. Ta Pani po tylu latach pamiętała nawet, jaki był kolor jej ulubionej sukienki. Młodzi ludzie pomimo ciężkiej sytuacji chcieli cieszyć się życiem i korzystać ze swojej młodości. 

Dagmara: Nie mogę nie zapytać o twoje stroje. Gdzie szukasz ubrań oraz dodatków vintage? 

Joanna Mruk: W Polsce raczej ciężko o ubrania vintage z epoki. Najwięcej sukienek z lat 40. mam z lumpeksów z południa Polski. Znam parę sklepów, gdzie można znaleźć prawdziwe perełki, głównie przywiezione z Niemiec. Mój ulubiony skarb, zakupiony w lumpeksie to czarny, aksamitny, płaszcz wieczorowy z lat 40. Czasem udaje się coś kupić w czasie zagranicznych podróży, gdzie jest częste o wiele więcej dobrze wyposażonych sklepów vintage. 

Dagmara: Czy poza wydarzeniami wyglądasz równie stylowo? A może na co dzień wybierasz strój bardziej współczesny? 

Joanna Mruk:  Ponieważ pracuję w domu, a właściwie, opiekuję się niedawno urodzonym synkiem, to zdecydowanie ubieram się maksymalnie wygodnie. Jednak na specjalne okazje zawsze ubieram się stylowo, właściwie nie mam w szafie innych sukienek jak vintage lub stylizowanych na lata 50. (to moja ulubiona dekada, jeśli chodzi o to co sama lubię nosić).


Joanna Mruk na rekonstrukcji w Czechach 
Joanna MrukHistoryk mody, rekonstruktorka, założycielka Grupy Rekonstrukcji Historycznej Bluszcz.
O GRH BLUSZCZ: 
Pomysł na nazwę grupy wziął się od tytułu czasopisma dla kobiet, które ukazywało się w latach 1865-1939. Nasze działania obejmują rekonstrukcję strojów cywilnych z okresu I Wojny Światowej, dwudziestolecia międzywojennego oraz II Wojny Światowej i lat 50., 60., prowadzimy sekcje militarne – odtwarzamy sylwetki sanitariuszek i członkiń służb pomocniczych z okresu II wojny światowej. Ostatnio rozpoczęłyśmy realizację szerszego projektu rekonstrukcji działań i umundurowania norweskich sióstr frontowych służących w ramach SS-Skijeagerbataljon Norge. Rekonstrukcja to dla nas nie tylko dobra zabawa, ale też styl życia. Tym, co robimy, chcemy przekazać wiedzę o modzie, o sytuacji kobiet, o ich roli w społeczeństwie, a także o wartościach i kindersztubie, które obowiązywały w pierwszej połowie XX wieku, a które dziś często idą w zapomnienie. 

P.S. Tutaj możecie obejrzeć film "Powstanie w bluzce w kwiatki", o którym wspominałam na początku. 

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wywiad! Dziękuję za pracę włożoną w przygotowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały post i świetny wywiad. Poczułam dreszczyk emocji i dziwną bliskość, moja babcia też szyła dla mnie pierwszą spódniczkę (i to nie jedną). Ale przez 3 pierwsze lata szkoły, najchętniej nosiłam szarą spódniczkę z kontrafałdami, w której Ona sama zaczynała szkołę :D, potem odziedziczyła ją moja mama, a następnie ja. Świetny, przyjemny w dotyku materiał, po przeszło pół wieku (wtedy) wciąż była jak nowa i pewnie nadal jest ("poszła" w dalszą drogę).
    Hmmm... to niesamowite jak w tych ekstremalnych warunkach, kobiety dbały o siebie i wyglądały... jak kobiety. Co jest w tej współczesnej modzie ulicy, że jest mi tak bardzo obojętna, a wręcz mnie odpycha. ;)))

    IvyCath

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

AddThis