Dita von Teese nie próżnuje, a ja zastanawiam się, jak ta kobieta znajduje czas na to wszystko. W kwietniu rusza w kolejną trasę z najnowszym show po Stanach Zjednoczonych, a jesienią przyjeżdża z pełną rewią do Europy. A w tak zwanym międzyczasie nagrała płytę i wraz z Heretic Parfum stworzyła nowy zapach.
The Art of the Teese w Europie
Gdy w 2015 roku wraz z Iną von Black i Rockagirl wybrałyśmy się do Paryża na pokaz Dity von Teese, nie sądziłam, że tak szybko będę miała okazję zobaczyć ją ponownie na scenie. Tamten wieczór był magiczny - tak jak cały Paryż (choć zwiedzany w strasznym marcowym chłodzie). Do tej pory pamiętam ogromne emocje - ekscytację, że oto jestem w słynnym kabarecie Crazy Horse, a za chwilę na scenę wyjdzie tak podziwiana przeze mnie artystka. W październiku poziom emocji znów sięgnie zenitu. Po raz pierwszy w Europie będzie można obejrzeć kompletną rewię The Art of the Teese. Do tej pory show prezentowane było wyłącznie w miastach amerykańskich, jesienią zawita także na nasz kontynent.
Bilety dostępne są jeszcze w sprzedaży, choć mogę podejrzewać, że zostały tylko te z najmniej atrakcyjnym widokiem. Udało mi się na szczęście kupić całkiem niezłe miejsca na występ w Berlinie, więc po raz drugi będę miała okazję podziwiać królową burleski na scenie.
Scandalwood - nowe perfumy Dity von Teese i Heretic Parfum
Kolejna współpraca diwy ze światem perfumiarstwa. Scandalwoods, według dostępnego opisu, to drzewno-kwiatowo-piżmowe perfumy dla kobiet i mężczyzn. Nutami głowy są kolendra, drzewo różane i cedr atlaski, nutami serca są róża bułgarska i ylang-ylang, nutami bazy są drzewo sandałowe, korzeń irysa, labdanum, mirra i białe piżmo. W jednym z wywiadów Dita wspomniała, że perfumy nawiązują do innego zapachu stworzonego we współpracy z inną marką kosmetyczną kilka lat temu - zmysłowym Erotique, jak dla mnie najpiękniejszym zapachem w portfolio artystki.
Oprócz perfum Scandalwoods pojawiła się także przepiękna nowość - zapachowa świeca z wizerunkiem ubranej w czarną suknie Dity, której sylwetka zmienia się znacząco wraz z ogrzewającym ją woskiem.
To chyba najciekawsza i najmniej oczywista aktywność na polu artystki. Do tej pory Dita chętnie współpracowała z wieloma muzykami, ale współpraca ta ograniczała się do występów w teledyskach lub udziału podczas koncertów. Tym razem Dita postanowiła stanąć przed mikrofonem, choć jak sama przyznaje, śpiewanie zawsze przychodziło jej z trudem. Skąd więc pomysł na nagranie płyty? To kolejna artystyczna forma wyrażenia siebie, tym razem za pomocą głosu i słów przy akompaniamencie muzyki Sebastiena Tellier.
Z tego, co wiem, wiele osób zaskoczył muzyczny gust Dity. Oczekiwali zapewne dźwięków retro, swingu, może jazzu. Tymczasem otrzymali nieskomplikowany pop z elementami R&B, zanurzony w brzmieniu lat 90. Jak widać (i słychać) zainteresowanie stylem retro nie musi iść w parze z muzyką, której się słucha i którą się lubi. Sama jestem tego doskonałym przykładem. Retro utworów słuchać mogę wyłącznie podczas tematycznych spotkań, a muzyka z lat 1930-50 raczej nie gości na moich playlistach.
O matko i córko, ale zrobiłaś mi dzień tym wpisem! :) Akurat z perfum Dity znam dwa zapachy, które wybierałam kierując się opisem nut, i bardzo liczyłam na Erotique, ale skończyłam jako fanka pierwszego, czarnej Dity Vin Teese. Już lecę pędzę zapisywać się na zapowiedzi o tournee - czytam co prawda regularnie o tym, że Dita na występach już się nie wysila, ale chciałabym zobaczyć ją na żywo:)
OdpowiedzUsuń