sobota, 25 maja 2013

Moda na pin up - dobrze czy źle?


Styl pin up staje się coraz bardziej popularny, chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Coraz więcej imprez, warsztatów czy innych wydarzeń w całej Polsce, a także tu w Łodzi, ma w nazwie te dwa, robiące coraz większą furorę, słowa. Rozkloszowane sukienki, włosy zakręcone w loki i kocia kreska dobrze wyglądają na plakacie i równie dobrze się sprzedają.


Czy jest coś złego w tym, że organizowanych jest coraz więcej imprez skierowanych do dziewczyn zainteresowanych modą i stylem lat 50.? Oczywiście, że nie, ale fajnie by było, żeby tworzyły je osoby, które tym tematem "żyją" na co dzień. Dla których zjawisko pin up girls to coś więcej niż tylko chwytliwy slogan użyty na fali jego popularności. Chciałabym, żeby imprezy czy warsztaty tego typu organizowały osoby, które chcą podzielić się swoją pasją z innymi miłośnikami lat 40. i 50., a nie tylko zarobić na gorącym trendzie. I kolejny raz podkreślam - zarabianie na swojej pasji nie jest niczym złym. Jeśli uda się połączyć swoje zainteresowania z zarobkiem - wspaniale! 
Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam monopolu na organizowanie w Łodzi jedynej i słusznej imprezy skierowanej do pasjonatów stylu pin up. Cieszą mnie takie inicjatywy, jak majowa noc w Scenografii z udziałem dwóch świetnych kapel rockabilly, przygotowana przez DJ Oldstyle. Cieszą tym bardziej, że odpowiedzialna za nią osoba od bardzo wielu lat związana jest z tym środowiskiem, żyje tym klimatem i teraz ma odpowiedni czas na organizowanie tego typu imprez i koncertów.
Może jestem naiwna, ale chciałabym, że takie wydarzenia powstawały z potrzeby serca, a nie z zimnej kalkulacji. I to, czy ktoś interesuje się tematem rok czy dwadzieścia lat - nie ma nic do rzeczy.

Moda na styl pin up ma i swoje plusy: dzięki coraz większej popularności tego zjawiska otwiera się więcej sklepów internetowych z odzieżą inspirowaną modą lat 50., dzięki czemu wszystkie miłośniczki tego stylu mają zdecydowanie większy wybór, niż powiedzmy dwa lata wcześniej. Chociaż nie każdego to cieszy, bo większa popularność przekłada się także na większą ilość dziewcząt, dla których moda inspirowana tym stylem, to po prostu kolejny trend, taki sam jak neonowe kolory czy czarno - białe paski. Jedna z Czytelniczek napisała na Facebooku  nawiązując do coraz większej popularności tego stylu "Z jednej strony to dobrze, z drugiej źle. Dobrze, bo będzie można łatwo sobie coś kupić, oraz ulica będzie lepiej ubrana. Źle, bo zaleje nas masa kobiet ubranych w tym stylu, nie zdających sobie z tego sprawy, podążających ślepo za wieszakami i tym co było na promocji. Zginiemy wśród tłumu identycznych, z łatką na czole "ofiara mody".
A wy co sądzicie na ten temat? Przeszkadza wam rosnąca popularności stylu pin up czy nie macie z tym żadnego problemu?





31 komentarzy:

  1. Mody mają to do siebie, że przemijają, a pasjonaci zostaną wierni swojemu stylowi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moda przemija, styl pozostaje, że tak pozwolę sobie przywołać cytat.
    I tu też, ofiary mody znudzą się pinupem, a Wam, miłośniczkom i fascynatkom, pozostaną upolowane w okresie popularności ciuchy (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że zaskoczyłaś mnie tym postem. Trochę dziwi mnie, że masz problem z rosnącą popularnością stylu pin up, gdy jeszcze niedawno użalałaś się na brak akceptacji dla swojego stylu ubierania. A jeśli ktoś nawet niezwiązany na stałe z tym światkiem (i w ogóle, jaki staż kwalifikuje do bycia osobą odpowiednią do organizacji imprez w danym stylu?) zrobi dobrą imprezę, to chyba powód do radości? Myślę, że dobra zabawa i zarobienie na tym pieniędzy nie wykluczają się nawzajem - w pokrewnej niszy, burlesce np. są wręcz pożądane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lolanoir - mam wrażenie, że chyba nie zrozumiałaś mojego wpisu. Nie użalałam się nad brakiem akceptacji mojego wyglądu, bo nie wymagam tego od każdej osoby spotkanej na ulicy. Jedyne, co mnie denerwuje to komentowanie - a to różnica. Po drugie - wyraźnie zaznaczyłam, że nie mam monopolu na organizowanie jedynej i słusznej imprezy, a co do stażu zainteresowania tematem nawet się nie wypowiadałam, bo nie o to tu chodzi. Dobra impreza zawsze cieszy, jedyna moja wątpliwość dotyczyła tego, czy osoby które organizują coś, co ma w nazwie hasło pin up, interesują się tym naprawdę czy tylko reagują na większy popyt. Nie napisałam też, że dobra zabawia i zarabianie na organizacji wydarzenia nie mogą iść w parze. I na koniec - nie napisałam, że mam z tym problem, wyrażam tylko swoje wątpliwości i jestem ciekawa zdania innych, przytaczając też wypowiedź jednej z czytelniczek.

      Usuń
    2. Przeczytałam Twój wpis dość dokładnie. Pisałaś o tym, że przeszkadzają Ci negatywne reakcje na Twój strój, inny niż reszty. Powracająca popularność stylu pin up oznacza zmianę postrzegania go przez tzw. masy. To powinno cieszyć, a przynajmniej tak mi się wydaje.
      Co do organizacji imprez, to naprawdę, naprawdę nie rozumiem. Nawet jeśli ktoś organizuje imprezę tylko dlatego, że jest na to popyt - moim zdaniem to nadal dobrze. Bo nakręca się w ten sposób ten popyt. Dzięki temu kiedy ktoś, kto, jak piszesz, naprawdę się tym interesuje, postanowi zrobić imprezę, może łatwiej będzie mu znaleźć sponsorów, którzy będą widzieć sens finansowania imprezy dla potencjalnie większej ilości zainteresowanych. I nie jest to w żadnym razie uwaga pod adresem Twojej imprezy, tylko ogólne spostrzeżenie - ten popyt służy nam, osobom będącym w tym światku, w dotarciu do większej liczby odbiorców.

      Usuń
    3. No właśnie - przeszkadzają mi negatywne reakcje, a nie brak akceptacji ze strony każdej napotkanej osoby. Mnie też nie podoba się wiele rzeczy, które oglądam na co dzień, ale swoje zdanie zachowuję dla siebie. Tak jak nie napisałam, że nie cieszy mnie rosnąca popularność tego stylu w modzie.
      Mamy inne zdanie na temat pobudek, z których ludzie organizują różne imprezy. Ty nie zgadzasz się z moim, w porządku - rozumiem i szanuję to, że mamy inne opinie.

      Usuń
  4. Wydaje mi się, że dziewczyny kochające ten styl powinny nie zawracać sobie głowy aktualną modą. Więcej pin-upowych sklepów? Bardzo fajnie! Nie ma co się przejmować tłumem na ulicy w podobnych kieckach, bo 'modne'. Jeżeli ubieracie się tak z serca, to wątpię, że musicie koniecznie zwracać na siebie uwagę. ; > Jeżeli będziecie postępować zgodnie z własną naturą i tak wszyscy zauważą Waszą szczerość i oryginalność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musimy zwracać na siebie uwagi, nie o to tu chodzi. Przytoczyłam zdanie jednej z czytelniczek, której ta rosnąca popularność przeszkadza, nie napisałam nigdzie, że się z tą opinią zgadzam.

      Usuń
  5. Powiem tak: już dawno temu zauważyłam, że czego się nie dotknę, po jakimś czasie staje się szalenie popularne... I tak było z zainteresowaniem przedwojenną Warszawą, stołeczną Pragą, wzornictwem PRLu i w końcu stylem lat 50tych. Mimo że fascynuje mnie to dopiero od 2-3 lat, to przyznaję, że trochę mnie drażni, że znowu zostanę posądzona o ślepe bieganie za modą. Bo będzie tak. Nie zależy mi na wyróżnianiu się z tłumu, ale dla mnie moda lat 50tych to trochę więcej niż ubranie - to pewien sposób życia, pewne konwenanse, które siłą rzeczy pojawiają się w moim życiu razem z założeniem koronkowych rękawiczek... A z drugiej... Moja przyjaciółka zaczęła szyć (na początku tylko dla mnie) sukienki retro, teraz postanowiła rozszerzyć swoją działalność i spotyka się z bardzo entuzjastycznym odbiorem. Gdyby nie moda na pin up, pewnie wiele by nie zdziała. Więc są plusy i minusy. Choć mam wrażenie, że minusów robi się coraz więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "ale dla mnie moda lat 50tych to trochę więcej niż ubranie - to pewien sposób życia, pewne konwenanse, które siłą rzeczy pojawiają się w moim życiu razem z założeniem koronkowych rękawiczek" - bardzo podoba mi się takie podejście.

      Usuń
  6. To, co powiem będzie niepopularne.
    Wraz z popularnością pinupu nie powstaje więcej fajnych, dobrych jakościowo rzeczy z jednego prostego powodu: w dzisiejszych czasach już się tak nie robi. Wzrasta ilość kosmetyków i badziewnych sukienek w groszki, ale to nie świadczy o jakiejkolwiek zmianie oprócz zmiany mody. Klasyki nadal nie ma (albo ja tego nie widzę). W modzie męskiej się to ostatnio zmienia. Rośnie ilość ludzi, którzy podążają za "powolną modą" i nie idą w ilość, ale cenią jakość, szyją u dobrych krawców i dobierają pieczołowicie każdy element garderoby. U kobiet natomiast nadal mnóstwo poliestru, rozciągliwych materiałów, braki konstrukcyjne, słabej jakości nadruki, kropeczki, sztuczne drapiące koroneczki i inne bzdety. Mamy na rynku dobre marki, ale niestety podążają one za głównym nurtem. Nie oszukujmy się - w RTW ciężko się dobrze ubrać, bo każdy jest inny. Dodatkowym problemem jest tutaj, jak mi się wydaje, bariera cenowa. Kobiety nie są skłonne wydać dużo na jedną rzecz, którą kupi się raz w sezonie. Uszycie dobrej sukienki z dobrych materiałów nie może kosztować tyle samo, co jej odpowiednika za 150zł. Pewnie znajdę tu sporo sprzeciwów, bo różne są wymagania. Kobiety w większości lubią niewykończone półprodukty lub świecidełka, które tylko na pierwszy rzut oka z odległości 100m wyglądają dobrze (albo wcale).
    Myślę, że nie tyle problem leży we wzroście popularności pinupów, a raczej w braku świadomości, że można lepiej, inaczej i to nie znaczy wcale "super sukienka od projektanta za 3 tys", tylko kobieca dobrze dopasowana suknia na lata.
    Na pewnym forum dziewczyna zapytała o ciuchy dobre jakościowo i o to gdzie kupić. Wytworzyła się dyskusja od słowa do słowa o minimalizmie, który nijak na pierwszy rzut oka nie kojarzy się z pinupem. (np. http://mnmlist.com/ ) Niemniej w moim przekonaniu kiedyś ludzie nie mogli sobie pozwolić na miliony fatałaszków i bardziej dbali o to, aby ich rzeczy starczyły na długo. Jeśli się coś zepsuło, to już nie mieli wcale. Teraz idzie się po prostu do zawsze modnych sklepów po nową bezwartościową rzecz.
    Wzrost popularności pinupów nie ma tu nic do rzeczy, póki nie mówi się o jakości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michalina - rozumiem twój punkt widzenia. Rzeczywiście, powstaje sporo sklepów, które sprowadzają ubrania bardzo średniej jakości, sprzedawane po cenach już nie tak średnich. Ale wśród nich znajdą się i takie, których założycielki mogą nareszcie utrzymać się ze swojej pracy - ubrań szytych z dobrych gatunkowo tkanin, tu w naszym kraju, a do tego dopasowanych do indywidualnych potrzeb klientek.
      Co do twojego stwierdzenia, że kobiety w większości lubią niewykończone półprodukty, trudno mi się zgodzić. Chyba nikt z nas (niezależnie od płci) nie lubi ubrań nietrwałych czy źle wykończonych. Faktem jest, że za ubranie lepszej jakości trzeba zapłacić wyższą cenę (co zrozumiałe), więc trzeba też zadać sobie pytanie - czy chcę kupić jedną, ale porządnie wykonaną sukienkę, która przetrwa więcej niż sezon, czy kilka takich, które po roku nie będą w dobrym stanie. Kiedyś ubrania często wykonywano z lepszych tkanin, co widać - kupując ubrania z lat 50. czy 60. które są doskonale zachowane.
      Ja też coraz rzadziej zaglądam do popularnych sieciówek, choć zdarza się nie raz i tak, że tak bardzo podoba mi się krój jakiegoś ubrania, że gorszy materiał schodzi na dalszy plan.

      Usuń
    2. Zgadzam się, to jest kwestia wyboru.
      Osoby przykładające jakąś wartość do swojej szafy powinny zdecydować czy szanować swój czas i pieniądze, żeby cieszyć się przedmiotami czy gonić ciągle i ciągle za rzeczami, które po prostu większość czasu w tej szafie leżą. Dla znających swoją wartość wybór jest jeden.

      Usuń
    3. Myślę, że wybór jest sprawą indywidualną i nie mnie oceniać, który jest bardziej wartościowy.

      Usuń
  7. Mi się podoba moda na ten styl. Zdecydowanie wolę wysyp porcelanowych kobiet w ładnych sukienkach niż dyskotekowych solar, ale jestem zdania, że nie jest to moda absolutnie dla każdego. Według mnie dziewczyny w przedziale wiekowym 13-16 wyglądają w takich ubraniach po prostu śmiesznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...a gdzieś ostatnio wyczytałam opinię, że to kobiety w powyżej 30-stki wyglądają w tym stylu śmiesznie...ile osób tyle opinii. Myślę, że to,że ktoś podąża za modą a nie interesując się danym okresem i ubiera rozkloszowane spódnice czy sukienki nie jest niczym złym. Skoro dziewczyna, która na co dzień chodzi w jeansach nagle postanowi założyć coś kobiecego to tylko się cieszyć i nie sądzę żeby określenie "ofiara mody" było tutaj na miejscu. Rzeczywiście to, że co sezon pojawiają się konkretne fasony powoduje, że część osób bezkrytycznie ubiera się w rzeczy, które do nich nie pasują...ale to raczej kwestia gustu i umiejętności właściwego wykorzystania mody, jeśli ktoś go nie ma to niezależnie od tego co w danym momencie jest modne i tak będzie wyglądał źle. Moim zdaniem moda jest po to żeby się nią bawić więc nie trzeba być miłośniczką stylu retro żeby ubrać się od czasu do czasu w tym stylu....moda przeminie a dla tych, dla których jest to styl życia i tak to nie ma znaczenia:) a może ktoś, znajdzie dzięki modzie swój styl i grono miłośników i miłośniczek lat 50-tych się powiększy:)

      Usuń
    2. Pewnie zależy jakie elementy garderoby stylu pin up ma na sobie i taka 13-tka i taka 30-tka :) Iryda - absolutnie się z Tobą zgadzam. Mnie cieszy popularność tego stylu właśnie z tego powodu, że mam większą dostępność ubrań z polskich butików, tego wcześniej zupełnie nie było.

      Usuń
  8. A mi to przeszkadza. Z czysto egoistycznego punktu widzenia (oh, wiem, że to nieładnie, no ale cóż poradzę)... Chodzi mi o to, że przez rosnącą popularność na modę lat 50. prawdziwe vintage girls (czyli po prostu, jak to nazwałaś, dziewczyny, dla których ten klimat jest prawdziwą fasdcynacją, a nie tylko dobrze wyglądającym trendem) tracą jakby na swojej wyjątkowości. Tzn. nie są już postrzegane jako fascynatki takiego stylu, wyłamującymi się z pewnego ogólnie przyjętego schematu, tylko jednymi z wielu dziewczyn podążających za "modą" i trendami. W ogóle jest to jakby banalizacja fascynującego okresu.
    Ja wiem, że moją opinię można łatwo skontrować, bo przecież od razu można odróżnić pasjonatów od reszty, bo vintage to nie tylko ubranie. Ale mimo wszystko, to... drażni jak cholera.
    Lecz tak jak wcześniej podkreśliłam - mój punkt widzenia jest absolutnie naganny i bardzo egoistyczny. Proszę go nie powielać, to nie dla prawdziwych dam. Mówię bez sarkazmu, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ah...odrobina egoizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła:D To dzięki temu staramy się znaleźć jakiś element, który nas wyróżnia - kolor włosów, tatuaż, make-up...itp. Przecież wybierając się na imprezę w stylu retro czy pin-up stajesz się jedną z wielu:) ale... chyba o to w tym wszystkim chodzi, żeby spotykać się z ludźmi, którzy mają podobne zainteresowania. Mimo wszystko moda mija a fascynacje pozostają...a ja jednak wolę żeby ulicę zalały kolorowo ubrane pin-up, nawet za cenę utraty wyjątkowości, a nie chodzące w dresach czy jeansach smutne i szare panienki - choć zaznaczam, że nie mam nic przeciwko dresom ani jeansom:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja nie o trendach w modzie, bo myślę, że nie tego tylko dotyczy ten post.
    Bardzo, ale to bardzo, denerwują mnie imprezy mające w nazwie "pin-up" a nie mające z pin-up'em nic wspólnego. Ani muzyki, ani klimatu, cała ich pin-up'owość ogranicza się do stylizowanego plakatu. Podobnie z burleską, wiele klubów reklamuje się teraz pokazami burleski, które mają tyle wspólnego ze sztuką burleski, co niesławny film z Christiną Aguilerą.
    Nie ma znaczenia, kto organizuje pokaz, czy imprezę, dopóki robi to dobrze. Jeśli natomiast chce wykorzystać nośne hasło tylko w marketingowym celu, to ja nie mam ochoty na taką zabawę (choć nie odmawiam nikomu do niej prawa).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najważniejsze -"nie mam ochoty na taką zabawę (choć nie odmawiam nikomu do niej prawa)". Z punktu widzenia przeciętnego Polaka nie ma znaczenia czy taka impreza ma coś wspólnego z pin-up'em albo burleską czy nie - Polak chce się pobawić. Za chwilę pójdzie na imprezę w stylu PRL i też będzie zachwycony. Nie robiłabym z tego problemu. Ludzie zazwyczaj szukają sposobu na dobry zarobek i wykorzystują to co aktualnie jest na topie. Fascynaci sprawdzą kto organizuje imprezę i zazwyczaj mogą przewidzieć czy jest sens na nią się wybrać. Osoby zaciekawione stylem i tak odkryją fałsz i znudzone wyjdą. Ci, na których działa po prostu hasło i tak za chwilę nie będą pamiętali na jakiej imprezie byli. Wiem, że to spłyca i wypacza idee danego nurtu ale widzę plus takiego wylewu pseudo-retro-imprez:) osoby zajmujące się tematem na poważnie chcą pokazać ich prawdziwe oblicze i organizują więcej ciekawych i wartościowych wydarzeń:)

      Usuń
    2. Nareszcie ktoś mnie zrozumiał!!! Dzięki.

      Usuń
  11. Na temat "pin-up" imprez się nie wypowiem, bo w mojej okolicy praktycznie takowych nie ma.

    Jeśli zaś chodzi o modę - bardzo się cieszę, że jest obecna w sklepach, zarówno sieciowych, jak i internetowych.
    Powód jest prosty - wygoda i (stosunkowo) duży wybór. Nie każdy potrafi szyć, nie każdy ma czas na buszowanie w ciucholandach :/

    Doskonale pamiętam początek pierwszej dekady nowego milenium, kiedy w sklepach rządził błysk, cekiny, ubrania disco i czółenka z karykaturalnie długimi czubami. Nie znałam wówczas internetowych SH, do stacjonarnych nie byłam przekonana. Moje pierwsze peep toe z 2006 r. były wręcz objawieniem! Jedynie stary, poczciwy Bon Prix stanowił jakąś tam alternatywę...

    Naprawdę mam nadzieję, że te smętne czasy już nie powrócą, nawet jeśli ceną za dostępność mody retro jest jej duża popularność i stale rosnąca liczba kobiet ubrana w tym stylu.
    W moim odczuciu o tym, czy człowiek jest ciekawy i wyjątkowy, decyduje głównie jego wnętrze, osobowość oraz styl życia a nie tylko i wyłącznie strój. Ubiór to jedynie zewnętrzny wyraz naszych pasji, w żadnym stopniu nie stanowi o naszej "oryginalności".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to cieszy. Z szyciem jestem na bakier, dlatego obecność większej ilości sklepów z ręcznie odszytymi ubraniami inspirowanymi stylem lat 50. to dla mnie wybawienie. Ja tam się nie boję zalewu dziewczyn poubieranych w tym stylu. Wielu z nich wydaje się, że wygodniejsze są dżinsy i baleriny (piszę specjalnie - wydaje - bo dla mnie dużo większą swobodę gwarantuje sukienka), więc nie sądzę, by zrezygnowały z tego :) Nie wspomnę już o pasie do pończoch czy nylonach, które są dla niektórych synonimem niewygody absolutnej.

      Usuń
    2. podobnie jak własnoręcznie wiązana muszka ;)
      (swoją drogą ciekaw jestem ilu facetów umiałoby ją zawiązać...)

      Usuń
    3. Muszki są jeszcze gorzej odbierane niż "dziwnie" ubrane kobiety. Osoba nosząca muchę kojarzona jest z jedną partią. Podejrzewam, że z tego powodu w sklepach trudno dostać inne muchy niż gotowe i poliestrowe.
      Chętnie nosiłabym do pracy muchy i krawaty, ale mam problem z kupnem koszuli damskiej o dobrym rozmiarze kołnierzyka. Większość kobiet, nie wiedzieć czemu nosi koszule rozpięte lub z apaszkami. Ktoś powinien robić koszule damskie na wymiar z różnymi kołnierzykami, na spinki lub z innymi ciekawymi elementami. Widzę lukę w rynku :)

      Usuń
    4. tzn. maszna myśli UPR?
      w sprawie koszul polecam np. http://www.tmlewin.co.uk/

      Usuń
    5. 1. Tak.
      2. Dzięki! Jest nieźle! Nawet są na spinki, no prawie ideał. Gdyby rozmiarowo dawały radę, to by było super. Standardowe 8mki nie mieszczą 12tki w biuście, ale może zdarzyłyby się jakiś nietabelkowy egzemplarz :)

      Usuń
    6. niestety nie wiem, co to jest "12tka" w biuście...

      Usuń
  12. nie miałbym chyba nic na przeciwko, gdyby "nagle" milion polskich kobiet zakupiło sobie i zaczęło chodzić w nylonach :)))
    ale to się raczej nie zdarzy... "prawdziwy" pin-up zdefiniowałbym jako modę typu "pull", tzn. ktoś kto się tym interesuje, wyciąga odpowiednie informacje i wykorzystuje się w swoim stylu; moda masowa (w tym masowa moda na pin-up) jest typu "push" - czyli większość dostaje to, co im wepchną "trend-setterzy"; czyli kolorowe g****...
    a więc wcale nie zdziwiłbym się hybrydą pinapowego ubrana z rajtkami...
    pończochy, koronkowe rękawiczki, kapelusze czy fascynatory to styl bycia i życia - żeby w to wejść większość kobiet musiałaby się poważnie zmienić (mam na myśli mentalność), na co bym nie liczył...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobają mi się te określenia - pull i push- w odniesieniu do mody :) Bardzo ciekawe.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

AddThis