Podobno ponad połowa Polaków nie przeczytała w ubiegłym roku (oraz poprzednich latach) ani jednej książki. Ta połowa nie przeczytała również tekstu, który miałby więcej niż trzy strony. Mam chyba to szczęście, że otaczają mnie ludzie należący do grupy zagorzałych czytelników, którzy bez lektury minimum kilkunastu książek rocznie nie wyobrażają sobie szczęśliwego funkcjonowania. W 2014 roku przeczytałam
36 lektur. Nie wiem, czy to dużo, czy mało. Niektóre tytuły pochłaniałam na trasie Łódź - Warszawa i z powrotem ("Sokół maltański" Dashiella Hammeta), inne zajmowały mi całe tygodnie (dwie powieści Henry Jamesa "Bostończycy" i "Ambasadorowie"). Wokół siebie widziałam mnóstwo czytających ludzi, głównie w środkach komunikacji miejskiej i pociągach. Mnóstwo książek kupowałam w
antykwariatach, płacąc czasem dosłownie grosze ("Daisy Miller" Henry Jamesa 20 gr), więc argumenty "
nie czytam, bo książki są za drogie", zupełnie do mnie nie przemawiają. Tytuły nowe, które rzeczywiście kosztowały sporo, wpisywałam na
listę prezentów - urodzinowych oraz świątecznych.
Czytam codziennie. W pociągu coraz mniej, bo idzie mi to wówczas za szybko. Najczęściej daje sobie przed snem godzinę na lekturę i gdy widzę, że wskazówka zegara zbliża się ku północy, przerywam, choć mam ochotę na więcej (wstaję o 6 rano, więc sami rozumiecie, kiedyś spać trzeba). Zazwyczaj na blogu dzieliłam się z wami tytułami nawiązującymi do mody, filmu czy stylu retro, ale postanowiłam pod koniec każdego miesiąca robić książkowe podsumowanie wszystkich przeczytanych lektur. Może coś także was zaciekawi.
|
H.P. Lovecraft "Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści" |
Opowiadania Lovecrafta poznałam w szkole podstawowej i od tamtej pory moja miłość do jego twórczości nie zmalała. Jego styl albo się uwielbia, albo nie darzy zbyt dużym uczuciem. W tym zbiorze były wprawdzie tylko trzy wcześniej mi nieznane opowiadania, ale z wielką chęcią przypomniałam sobie te, które znałam już wcześniej. Poza tym to piękne wydanie.
|
"H.P. Lovecraft Biografia" autorstwa S.T. Joshi |
Ten tytuł czytałam na raty (książka liczy ponad 1100 stron), wróciłam do niego z zamiarem skończenia, zaraz po lekturze opowiadań Lovecrafta. Wolałabym, żeby autor skupił się bardziej na twórczości pisarza (oczywiście, to jest także) niż na jego nieco nudnym prywatnym życiu, ale co tam. Przeczytane!
|
"Ręka Flauberta" Renata Lis |
Świetnie napisana biografia słynnego autora "Pani Bovary", nie tylko dla miłośników jego twórczości. Nasycone wiedzą, poprzeplatane bardzo ciekawymi dygresjami, ukazuje zarówno sylwetkę ekscentrycznego pisarza, jak niesamowitą epokę, w której żył.
|
"Magiczne dwudziestolecie" Przemysław Semczuk |
Wirujące stoliki, ektoplazma, słynne media, wywoływanie duchów i wróżenie z tarota - takimi sprawami w okresie międzywojennym zajmowali się zwykli mieszczanie, arystokracja, naukowcy, a nawet marszałek Piłsudski. Świetnie udokumentowana historia spirytyzmu i zjawisk paranormalnych w II Rzeczpospolitej. A do tego te fotografie...
|
"Misery" Stephen King |
Lubię Kinga. Najbardziej "Miasteczko Salem" oraz "Dallas '63". Z Misery spotkałam się już dawno temu za sprawą przerażającej Kathy Bates, która wcieliła się w główną bohaterkę powieści w filmie Roba Reinera. Jeśli myśleliście (tak jak ja), że kreacja aktorki oddawała przerażającą naturę Annie Wilkes, sięgnijcie po książkę.
|
"Rzeczy" Georges Peres |
Mała książeczka powstała w latach 60. XX wieku we Francji. O czym? O konsumpcjonizmie, o pragnieniu ciągłego nabywania przedmiotów, wrażeń, miejsc. O pustej egzystencji, którą bohaterowie starają się zapełnić kupowaniem i marzeniami o posiadaniu coraz więcej i więcej. Choć książeczka powstała ponad sześćdziesiąt lat temu, zaskakuje aktualnością. Wystarczy rozejrzeć się dokoła.
|
"Maria i Magdalena" Magdalena Samozwaniec |
Historia niezwykłej rodziny Kossaków widziana oczami Magdaleny Samozwaniec. Zabawna, ukazująca nie tylko codzienne życie słynnego malarza, jego żony oraz dwóch córek, ale także doskonale opisująca epokę. Tom pierwszy, który właśnie kończę opisuje dzieciństwo i wczesną młodość dwóch niezwykłych kobiet.
Nie wiem jak można przeżyć bez czytania :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie życia bez książek!
OdpowiedzUsuń"Maria i Magdalena" to miła lektura, Samozwaniec opowiada bardzo barwnie i plastycznie, czyta się z przyjemnością, ale Irena Krzywicka w "Wyznaniach gorszycielki" (polecam ogromnie - to jest dopiero barwna lektura!) opowiada o Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej odrobinę inaczej niż jej siostra oraz stwierdza, że "Maria i Magdalena" to spore przekłamanie rzeczywistości. Trudno oczywiście spierać się o jakąś prawdę obiektywną, jednak autobiografia Krzywickiej to skarbiec interesujących obserwacji i refleksji, sama w ciągu roku przeczytałam ją dwa razy :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno! Dzięki :)
Usuńa ja obecnie czytam Roberta Ludluma, czyli sensacja mnie wciągnęła :)
OdpowiedzUsuńCzy to na podstawie jego powieści powstały filmy o Bournie?
Usuńtak, właśnie na podstawie powieści Ludluma, ale książki jak zwykle są niezwykłe, a film pozostawia wiele do życzenia. Pozdrawiam :)
UsuńCzytam nieustannie! Wczoraj i dziś na przykład - "Miasteczko Peyton Place":) Czytam każdego dnia, od wczesnego dzieciństwa, mam ten nawyk - i też lubię czytać przed snem!
OdpowiedzUsuńTeż zaczęłam bardzo wcześnie :) W przedszkolu pamiętam, że było mnóstwo niepotrafiących czytać dzieci, dla mnie to było coś oczywistego.
UsuńPiękna sukienka! Co do drogich książek- w matrasie często można trafić na przecenione książki za 15, 10, 5 czy nawet 1 zł!, więc warto poszperać :)
OdpowiedzUsuńPisz o czym czytasz, koniecznie. Ja ostatnio mam tyle na głowie, że nie dość, że czytanie cierpi, to nawet nie jestem na bieżąco z tym, co ciekawego pojawia się na rynku. No i od razu uśmiechnęłam się solidnie, jak zobaczyłam okładkę "Ręki Flauberta", bo to książka mojego wydawnictwa, którą sama również bardzo sobie cenię. Przy okazji zdradzę, że w marcu wyjdzie u nas książka o Buninie, tej samej autorki. Dziś właśnie dostałam tekst i zabieram się za czytanie. :)
OdpowiedzUsuńO, super! Na pewno sięgnę :)
UsuńKiedyś czytałam po kilka tygodniowo, a teraz przez prace itp liczba ta spadła do 5ciu na rok. Co za wstyd:/. W tym roku jednak postanowiłam się poprawić i zaliczyć chociaż min 20 pozycji literackich.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, masz genialny styl!
Zapraszam na mój najnowszy post:
http://alanja.blogspot.com/2015/02/zote-dodatki-sh-basics-i-futrzany.html
Nie wiem jak można żyć bez czytania książek. Świetna sukienka!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń36 to bardzo dużo, jak na dzisiejsze standardy, chociaż w XVIII wieku, gdyby ktoś powiedział, że w tym roku przeczytał tylko 36 książek, na pewno usłyszałby wyrazy współczucia z powodu strasznej choroby, która odebrała mu możliwość oddania się lekturze. Cóż, inne czasy ;)
OdpowiedzUsuńMam to samo wydanie Marii i Magdaleny, przeczytałam pierwszy tom już z rok temu, ale jakoś za drugi nie mogę się zabrać, nie lubię II wojny światowej. Polecam wszystkie książki Magdaleny Samozwaniec, moim zdaniem to ona jest tą bardziej uzdolnioną siostrą.
Śliczna sukienka ;)
Z chęcią nawiązałabym bardzo bliską relację z całą Twoją biblioteczką :D
OdpowiedzUsuńPiękna sukienka :)