|
Z Iną von Black w łódzkim klubie Luka |
1 października 2016 odbyła się szósta edycja Pin Up & Burlesque Party, ostatnia impreza z cyklu zapoczątkowanego przeze mnie oraz Inę von Black kilka lat temu. Dlaczego ostatnia?
Powodów jest kilka.
Po pierwsze, doszłyśmy do ściany, której nie potrafiłyśmy przebić. To metaforyczny opis tego, że bez finansowego wsparcia od sponsora realizacja takiego przedsięwzięcia jest bardzo trudna, a co najważniejsze - ogromnie stresująca. Wielkie podziękowania dla Marii (właścicielki marki
GretaStore.pl), która była naszym jedynym sponsorem za zaufanie i chęć wsparcia jednej edycji.
Wydawało mi się, że będę w stanie samodzielnie pozyskać firmę, która będzie chciała z nami współpracować, niestety przeceniłam swoje zdolności, brakowało mi także odpowiednich kontaktów, a przede wszystkim czasu, żeby na poważne się tym zająć. Brak komfortu i poczucia bezpieczeństwa, które gwarantowałby sponsor imprezy sprawiły, że przygotowania tej edycji przebiegały w bardzo nerwowej i czasem mało przyjemnej atmosferze (często z mojej winy) Wolałam zrezygnować z kontynuacji wydarzenia niż popsuć relację z Iną.
|
Z Iną von Black w roku 2012. Po pierwszej edycji w nieistniejącym klubie Luka. Tu byłyśmy chyba najbardziej szczęśliwe :) |
Po drugie. Polska scena burleski nie jest duża. Planując kolejne edycje imprezy chciałyśmy, aby panowała różnorodność, aby na scenie nie pojawiały się wciąż te same artystki. Wiem, że dziewczyny pracują cały czas nad nowymi numerami, mimo wszystko dla wielu uczestników to kolejny występ artystki, którą widzieli rok, czy dwa lata wcześniej. Przy ostatnich imprezach starałyśmy się sprowadzać zagraniczne artystki, które nigdy nie występowały w Polsce, licząc, że uda nam się dzięki temu przyciągnąć do Łodzi także publiczność z Warszawy, która imprezy tego typu ma kilka razy w miesiącu (a nie jak u nas, dwa razy w roku), wiec nasze wydarzenie mogło nie być niej tak atrakcyjne (oczywiście sporo osób ze stolicy gościło u nas regularnie - pozdrawiam!). Zagraniczne artystki, to jak się domyślacie, sporo większe koszty.
|
Z Łukaszem Jaskółą podczas 5 edycji imprezy (rok 2015) |
W tym miejscu dochodzimy do
punktu trzeciego. Pierwsze edycje cieszyły się o wiele większym zainteresowaniem zarówno publiczności, jak i mediów. Nic w tym dziwnego. Kilka lat temu burleska nie była tak popularna, dlatego o imprezie chętnie pisały wszystkie lokalne dzienniki oraz serwisy internetowe. Sporo osób przychodziło z ciekawości, nie wiedząc dokładnie czym ta burleska tak naprawdę jest. Dziś burleska to stały element wielu różnych wydarzeń, niekoniecznie związanych ze środowiskiem retro czy pin up. Dlatego podczas kolejnych edycji publiczności nie było więcej, jak zakładałyśmy, ale ilość przychodzących osób pozostawała stała (czasem było was nieco mniej, czasem więcej).
|
Z Niną Holy i Rockagirl w roku 2014 (dziewczyny wspierały nas od samego początku) |
Nie zrozumcie mnie źle.
Uważam, że te sześć edycji, które zorganizowałyśmy wspólnie z Iną von Black, było czymś niezwykłym.
Po pierwsze poznałyśmy całą masę wspaniałych ludzi, którzy tworzą to środowisko. Artystki, zespoły, pasjonaci retro klimatów, pin up girls - to wy sprawiliście, że wydarzenie to miało rację bytu. Czułam zawsze ogromne wsparcie od osób, które znałam wyłącznie ze świata wirtualnego (część z Was udało mi się poznać osobiście!).
|
Z Łukaszem, Iną oraz Niną Holy w 2013 roku |
Po drugie, razem z Iną udowodniłyśmy (przede wszystkim sobie), że bez doświadczenia w organizacji imprez jesteśmy w stanie sobie poradzić. Nie zawsze wszystko wychodziło tak, jak sobie zaplanowałyśmy i wymarzyłyśmy, ale koniec końców - zawsze się udawało, a wy byliście - co najważniejsze - zadowoleni i chcieliście więcej! Uzmysłowiło mi to również fakt, że organizacja imprez to bardzo ciężki kawałek chleba i że nie da się tego za bardzo połączyć z regularną pracą (to tak, jakbyście w pewnym momencie byli na dwóch etatach, przy czym ten drugi, imprezowy, nie trwa 8 godzin, tylko nigdy się nie kończy).
|
Fot. Konrad Gawrysiak (rok 2013) |
Po trzecie. Odczułam w pewnym momencie zmęczenie formułą imprezy, a paradoksalnie problemy przy organizacji dwóch poprzednich edycji, ułatwiły nam podjęcie decyzji o zakończeniu tego cyklu.
Czy to naprawdę koniec? Pewnie nie :) Możliwe, że za rok wrócimy z czymś innym, ale nie mamy ciśnienia, że coś koniecznie musi się odbyć w 2017 roku. To musi sprawiać nam radość (tak jak na początku), więc poczekamy. Wiem, że będziecie z nami. I za to Was uwielbiam!
A teraz zapraszam na relację z ostatniej, szóstej edycji Pin Up & Burlesque Party. Postanowiłyśmy do współpracy zaprosić Betty Q, która do tej pory gościła na imprezie w roli artystki, a teraz pełniła również funkcję producentki odpowiedzialnej za przygotowanie części artystycznej oraz była prowadzącą.
|
Fot. Retropasjonaci |
Jako pierwsza na scenie zaprezentowała się
Scarlet del Acosta. Jej numer z czerwonymi balonikami bardzo spodobał się publiczności. Drugi występ należał do
Juicy Jane. Trzeci numer w wykonaniu gwiazdy wieczoru
Colette Collerette był niezwykłym spektaklem zręczności.
Drugą część wieczoru rozpoczęła
Betty Q. Piękny kostium ozdobiony perłami, do tego układ z wachlarzami z białych piór na pewno spodobał się wszystkim miłośnikom klasycznej burleski.
Maggie Rabbit, kolejna artystka na scenie, zachwyciła nie tylko zmysłowym występem, ale także swoim operowym głosem, który wręcza zahipnotyzował publiczność.
Vila Vanilla oczarowała wszystkich swoim niezwykłym kostiumem.
W trzeciej części artystycznego show na scenie po raz drugi zaprezentowała się
Juicy Jane, tym razem wcielając się w rolę nakręcanej laleczki. Wielki finał należał do
Colette Collerette, której zachwycający pokaz inspirowany kinem niemym był doskonałym zwieńczeniem wieczoru.
W trakcie imprezy Mama Q ze
Stalowych Magnolii zadbała o piękne retro fryzury uczestniczek wydarzenia, a Ania Wojtecka z
Fottoo.pl zorganizowała profesjonale ministudio fotograficzne umożliwiające wykonanie świetnych zdjęć. Jak co roku wydarzenie odwiedzili także
Retropasjonaci.
|
Scarlet del Acosta Fot. Obiektywna Łódź |
|
Fot. Obiektywna Łódź |
|
Juicy Jane Fot. Obiektywna Łódź |
|
Colette Collerette Fot. Obiektywna Łódź |
|
Betty Q |
|
Maggie Rabbit Fot. Obiektywna Łódź |
|
Villa Vanilla |
|
Juicy Jane Fot. Obiektywna Łódź |
|
Colette Collerette Fot. Obiektywna Łódź |
|
Wybrałyśmy także dwie najciekawiej wystylizowane uczestniczki imprezy |
Ta edycja zgromadziła niezwykłą publiczność i szczerze powiem, że nigdy w życiu nie widziałam w jednym miejscu tylu pięknych kobiet! Odwiedziły nas nie tylko najbardziej znane polskie pin up girls (Rockagirl, Nina Holy, Vilmarouge, Edie von Cinnamon, Retrofem), ale także mnóstwo cudownych retro dziewczyn (oraz retro mężczyzn!).
|
Edie von Cinnamon (jedno słowo:bogini!) |
|
Lacy Dottie, Retrofem i Vilmarouge |
|
Rockagirl i Edie von Cinnamon |
|
Nina Holy |
|
Klod Retro |
|
Fot. Obiektywna Łódź |
Po części artystycznej na scenie pojawił się zespół
Tiger Skull, a później pałeczkę muzyczną przejął
DJ Oldstyle, który rozkręcił imprezę na parkiecie. I to na tyle :) Zmęczone opuściłyśmy klub Scenografia w środku nocy, odjeżdżając w eleganckim stylu złotą Warszawą Retropasjonatów.
|
Jak zwykle nie posiadam żadnych zdjęć, na których bym była :) Dobrze, że udało mi się zrobić chociaż jedno telefonem |
Sama prawda.
OdpowiedzUsuńDodam tylko od siebie, że współpraca ze mną to też nie zawsze kaszka z mleczkiem :( I zdarza mi się strasznie panikować.
Ale przede wszystkim dziękuję za te (ponad) cztery lata współpracy i przyjaźni.
Przyjdzie jeszcze taki czas, kiedy sama Dita von Teese będzie błagała o udział w Waszych imprezach. :-) Trzymam kciuki za nowy, fascynujący pomysł!
OdpowiedzUsuń